Obóz wojskowy klasy mundurowej w Leźnicy Wielkiej
Był pot, łzy, rany, walka ze słabościami, pojednania i totalna zmiana opinii o wielu osobach. Był to czas w którym sytuacje zmuszały do wspólnego działania. Obóz wojskowy czas zacząć..
Dzień I – weryfikacja! Marsz w zróżnicowanym terenie, 17 km trasy z przygodami (czyt. kąpiel w mule ), hasło granat, czyli opad na ziemię bez względu na miejsce w którym się stało, czasami okazywał się zbawiennym odpoczynkiem. Niestety już na tym etapie parę osób odpadło, głównie przez obtarte stopy. Wojskowa sanitarka wraz z ratownikami okazała się niezbędna i towarzyszyła nam każdego dnia. Po dotarciu na miejsce obozu czekało nas rozbijanie obozowiska. Wieczorem po trudach i znojach zasiedliśmy do ogniska zorganizowanego wspólnie z wojskiem. Niby każdy najedzony, ale i okrutnie zmęczony, marzyliśmy o śnie…Nic bardziej mylnego! Od pierwszej nocy został narzucony harmonogram nocy, czyli warty. Warty jak to warty, przerywane były nocnym alarmem i ze snu nici.
Dzień drugi – wodowanie nad zalewem leźnickim, grochówka nad jeziorem. Wydawałoby się chillout….ale wieczorem czekała nas jeszcze musztra i upragniona kąpiel(dziewczyny 5 min/os, chłopcy 3 min/os), także sprint!
Dzień trzeci – o 7 rano zwarci i gotowi stawiliśmy się w jednostce straży pożarnej, aby zobaczyć przygotowania do zawodów tamtejszej jednostki. Na zajęcia dowiózł nas wojskowy Star, co było nie lada atrakcją. W zanadrzu czekały na nas już zajęcia na strzelnicy, budowa BERYLA, pierwsza pomoc – było intensywnie. Po obiedzie kolejne bardzo wyczerpujące zajęcia – okopywanie – saperka w dłoń i na przód! Przy upale rzędu 30 paru stopni było to nie lada wyzwanie. Wieczorem po tak intensywnym dniu warunki pogodowe zmusiły nas do obozowiska i noclegu w budynkach jednostki.
Dzień czwarty – radość p.Maciejewskego. Jednym z punktów dnia były zajęcia na ściance wspinaczkowej, a także zajęcia ze składania spadochronów. Mieliśmy okazję zobaczyć przygotowania do skoków spadochronowych i obserwowania ich z płyty lotniska. Wszyscy tego dnia (łącznie z opiekunami)mieli jednak tylko jedno w głowie LATANIE W TUNELU AREODYNAMICZNYM! KOSMOS-strach, przerażenie widoczne w niejednych oczach. Po wcześniejszym instruktażu i szkoleniu każdy otrzymał specjalnie dobrany kombinezon, kask i gogle. Ahoj przygodo! Po takiej dawce adrenaliny brak snu murowany.
Około godziny 2 w nocy niespodziewanie usłyszeliśmy wybuch! Wszyscy wybiegli z namiotów – napad wroga! Strzały, świece dymne i krzyk. Napad zorganizowany przez wojskowych był oczywiście jedynie częścią szkolenia, ale dostarczył nam dużej dawki adrenaliny.
Dzień ostatni -pobudka 4.45 po nocnym alarmie. Ekstra.. Zwijanie obozowiska. Zaprawa jak co dzień przed śniadaniem. Jeszcze tylko zajęcia ze składania spadochronów i spotkanie z dowódcą jednostki mjr Waldemarem Galantem, który dokonał podsumowania naszego obozu. Powrót Starem na boisko szkolne. Ostatni raz komenda „granat” i piosenka, ułożona przez uczniów i towarzysząca przy każdym przemarszu. Koniec przygody,ale zostały nam emocje, nowe przyjaźnie i coś, czego nikt nam nigdy nie zabierze – WSPOMNIENIA!!!!
Podziękowania należą się całej grupie żołnierzy z JW Leźnica Wielka, którzy poświęcili swój czas dla organizacji tego obozu, a w szczególności chor. Marcinowi Michalakowi, chor. Kamilowi Olczakowi i p. por. Cezaremu Zbuckiemu. Opiekę z ramienia szkoły sprawowali p. Katarzyna Zielińska, p. Cezary Maciejewski, p. Maciej Kazimierski, p. Arkadiusz Grzelak, p. Jerzy Banasik.